
Wydaje mi się że w tym pędzącym świecie nie zapominamy o tym aby odwiedzić stryja,chociażby na 2 końcu Polski,czy nawet gdzieś na Kresach jak najszybciej,bo zanim się obejrzymy bliska nam osoba odejdzie z tego świata a razem z nią mnóstwo historii,sekretów, które nie ujrzą już światła dziennego.
Oczywiście są wyjątki....kiedy odkrywanie związane jest z odzyskaniem majątku... Nie mam nic przeciwko odzyskiwaniu majątku przodków ale gdy ktoś mieszka w jakiejś starej kamienicy od 30 lat i z dnia na dzień wprowadzi się nakaz opuszczenia lokalu...takie coś nie jest wg. mnie wogóle związane z genealogią a tym bardziej z poszanowaniem człowieka.Przecież zawsze można dojść do kompromisu a nie od razu odbierać to co należało do przodków.

Indeksujemy kolejne roczniki,coraz to mniejszych parafii,nawet tych które są gdzieś na prawdziwym odludziu...projekty związane z indeksacją mnożą się jak grzyby po deszczu. To wszystko zaczyna się chyba wymykać spod kontroli...jedni chcą mieć jak najszybciej mieć zindeksowaną swoją parafię,którzy z kolei nie mają zamiaru pomagać w indeksacji. Drudzy,którzy tym wszystkim zarządzają za nic mają uwagi dot. indeksowania,osób które pomagają(zdarzają się wyjątki). Wszystko dzieje się już mechanicznie...nie sprawdzamy już,kto jest wpisany w akt,czy jakiś okoliczny hrabia,czy może jakaś dziwna data urodzenia(np. 31 luty).
A co będziemy robić za 20-30 lat? Kiedy wszystko będzie już zindeksowane? Wtedy rozpocznie się epoka,kiedy genealog będzie mógł odkryć całą swoją rodzinę 300-400 lat wstecz,nie odchodząc od komputera(nie wspominając o projektach które fotografują cmentarze). Genealog - amator, nie pozna już rodzinnych historii,przekazywanych z pokolenia na pokolenie w jakimś celu przecież.
Nie mówię tutaj o historiach hrabianek czy wojskowych. Chciałbym po prostu zaznaczyć że, gdy ktoś nam opowiada o tym jak żyło się 70 lat temu na wsi,jest często czymś o wiele ciekawszym od historii arystokracji(jak zresztą pokazuje telewizja,arystokracja siedziała tylko w ogrodach i popijała herbatę,zachwycając się życiem,w którym tak na prawdę nie działo się nic,prócz mezaliansów).

Więc czasem zastanawiam się czy dać sobie z tym spokój,ale...
Wiara w to że w przyszłości ci,którzy powinni być sławieni,doczekają się chociażby jakiegoś wspomnienia w książce jest wielka,więc się nie poddaję i drążę temat dalej ...bo żyć 200 czy 300 lat temu było przecież jeszcze trudniej niż teraz.No dobrze,kończę te moje przemyślenia i życzę mile spędzonego popołudnia :)
Fajne posty, ale dość ciężko się czyta, bo robisz dużo błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. Naprawdę niezłe tematy, a czytanie idzie jak po grudzie :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńDziekuję za spostrzeżenia,
Z góry przepraszam ale moja dysleksja,połączona z jakąś fobią stawiania przecinków,tam gdzie nie potrzeba jest nie do chyba nie do pokonania ;(
Ale świetnie się czyta i bardzo ładnie formułujesz zdania. Fajne są te twoje przemyślenia i opisy poszukiwań. Pozdrawiam. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńDziekuję i również pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń