ich dokonań,poczynań i istnienia. Dzieje się tak ze względu na chęć poznania tego co działo się kiedyś w przypadku, gdy na teren na którym mieszkali nasi przodkowie możemy się przenieść tylko za pomocą rozumu,wspomnień
i odnalezionych aktów metrykalnyc
Akt urodzenia Katarzyny Kot |
Wg. rodzinnych opowieści prababcia żyła w Kołbieli i stamtąd pochodziła jej cała rodzina...
Rozpocząłem więc poszukiwania aktu ur. Marcina Kota,jako że w genetyce z okolic Kołbieli znajduje się tylko jeden z 1869 roku Marcin Kot syn Tomasza i Marianny Żołądek,postanowiłem tworzyć kolejne gałęzie drzewa,znajdując przy tym kolejne akty rodziny. m.in. akt małżeństwa Tomasza i Marianny Żołądek,czy akty urodzeń rodzeństwa Marcina(m.in. Jana,Anny,Józefy). Jednak czegoś mi brakowało...otóż brakowało mi jakichkolwiek aktów dotyczących matki mojej prababci-Marianny Szostak,czasami odnajdywałem jakieś poszczególne akty, które wydawały mi się dobrym tropem ale po chwili zawsze wyskakiwał jakiś błąd,poprzez taki galimatias nie mogłem dojść do ładu. I wtedy właśnie tak jak pisałem dostałem akt ur. Katarzyny Kot,dzięki któremu okazało się że rodzina panny jak i pana młodego pochodzą z sąsiedniego powiatu.
A co z rodzinnymi opowiadaniami według których obydwie rodziny od pokoleń mieszkały w Kołbieli? Musiałem je wyrzucić do kosza i rozpocząć poszukiwania w...Parysowie i jak się okazuje obydwie rodziny wyjechały do ww. miejscowości, (niestety nie mam pojęcia w jakim celu,ale wiadome mi jest że w ciągu tego niespełna roku zmarł ojciec Katarzyny) by po 8 miesiącach wrócić z powrotem na stare śmieci i tam wychowywać swoje dorastające dzieci.
I tu napotykam kolejny problem,otóż znajdując kolejne akty Katarzyny Kot,jej ojciec nosi imię Mateusz a nie Marcin,nawet w akcie zgonu jest Mateusz,a jak widać na załączonym akcie"Stawił się Marcin Kot"-przecież wiedział jak się nazywa,podając dane przy akcie urodzenia córki.
I tutaj miałem kolejny problem,w genetyce znalazłem po raz kolejny pasującą osobę...tym razem właśnie Mateusz Kot,znowu wszystko pasowało i po raz kolejny musiałem przenieść się mentalnie do Kołbieli aby sprawdzić czy znowu nie doszukuję się czegoś co nie było niezwiązane z moją rodziną..kilka weryfikacji w parafiach:Kołbiel oraz Parysów i wielkie ufff...
Wreszcie udało mi się potwierdzić który Kot jest mój :) Dzięki znalezieniu aktu urodzenia Marcina Kota w Parysowie,byłem już pewien że ten Marcin,to właśnie mój przodek.
Wywód przodków mojej prababci Katarzyny kot |
Ach,te Marianny...
Zająłem się więc poszukiwaniami przodków Marcina Kota i Marianny Szostak w Parysowie...
O tyle o ile odnalezienie rodziców ww. osób było rzeczą dosyć łatwą to w poszukiwaniu kolejnych pokoleń zastały mnie problemy związane z baaardzo dużą ilością "Mariann Zawadek" w interesującej mnie parafii.Na każdy rocznik przypada po ok.4 akty urodzeń,zgonów i małżeństw a gdy poszukuję się cztery takie "Marianny Zawadki" ilość nietrafionych aktów jest bardzo duża na dodatek gdy już udało mi się odnaleźć "moje Marianny" nadal miałem wątpliwości czy gdzieś czegoś nie przeoczyłem i tworze kolejne gałęzie nie swojej rodziny...miałem nadzieję że jednak tak się nie stało. Postanowiłem więc zrobić sobie listę aktów z najważniejszymi datami i jak się okazało na przełomie lat 1820-1866 znalazłem prawie 400 aktów dotyczących "Mariann Zawadek"(do archiwum jeździłem codziennie przez kilka dni) już nie wspominając o tym że Marianny pojawiały się w co drugim akcie jako matki chrzestne(wychodzi na to że w tych latach musiało żyć ok.50 Mariann Z.). Musiał być to chwilowy bum na takie imiona ponieważ w obecnych czasach Marianny Zawadki nie są już spotykane ani na cmentarzu-czyli od około 1880 roku ani na ulicach Parysowa.
Tak jak wspominałem już we wcześniejszych postach,Katarzyna Kot wyszła za mąż za Jana Sowińskiego w Parysowie(3 lutego 1919 roku) i niestety żadnej córki nie nazwała Marianna.
Grób Katarzyny Sowińskiej w Stargardzie Szczecińskim |
To przecież 2 koniec polski-tym bardziej dziwne że nie chciała być pochowana ze swoim mężem
a może do końca życia nie pokochała go całkowicie? Tego już niestety się nie dowiemy nigdy...mam tylko nadzieję że go kochała a jak bardzo
to już nie ważne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz