wtorek, 2 września 2014

Pielgrzymka...inna niż wszystkie!


    Niezwykła,niesamowita,pouczająca,dająca mnóstwo satysfakcji zarówno fizycznej jak i duchowej...nie tak łatwo jest  mi opisać swoje wrażenia z duchowej wyprawy jaką jest w tym przypadku "III Pielgrzymka rowerowa  na Świętą Górę Grabarkę", czyli miejsce które zwie się sercem polskiego prawosławia. Ci, którym "opowiadałem"  swoje początki z prawosławiem, wiedzą jak wiele dla mnie znaczy ta Góra... to tam wszystko się  zaczęło :)



http://www.cerkiew.com.pl/index.php?view=image&format=raw&type=img&id=1749&option=com_joomgallery&lang=pl
Pożegnalne zdjęcie w Wolskiej Cerkwi

Dzień I:
   Przyznam się, że nie za specjalnie przygotowałem się do wyjazdu
(w dętkach nie było prawie w ogóle powietrza a pompek jak na lekarstwo). Zabrałem najpotrzebniejsze  rzeczy by w sobotni poranek pojawić się na zbiórce przed Cerkwią Św. Jana Klimaka na Warszawskiej Woli, która jest taką "rodzinną" parafią i dlatego właśnie stąd postanowiłem wyruszyć.





http://www.cerkiew.com.pl/index.php?view=image&format=raw&type=img&id=1748&option=com_joomgallery&lang=pl
Przygotowania do wyjazdu


Po krótkim molebniu,odprawionym przez batiuszkę, w grupie kilkudziesięciu osób wyruszyliśmy...i długo nie jechaliśmy, gdyż pierwszy postój był już przy praskim Soborze pw. Świętej Marii Magdaleny, z którego odebraliśmy kolejne osoby(bardzo miło było mi spotkać ludzi których zapamiętałem z ubiegłorocznej pielgrzymki). Tam zostały omówione sprawy organizacyjne tzn. miały być ale coś nie wypaliło :-D ). No ale tak czy inaczej wyruszyliśmy...niestety pogoda nie napawała optymizmem  aczkolwiek gdy po raz n-ty zostałem zmoczony i po chwili wysychałem(
już mi było bez różnicy czy ten deszcz pada czy też nie). Naszym duchowym przewodnikiem został O. Onufry-batiuszka z Holandii który przybył do Polski rowerem(wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem wyczynu, jakiego dokonał!).
I tak zmierzaliśmy przez Mińsk, Cegłów i dalej w stronę Siedlec-na miejsce pierwszego nocnego postoju dotarliśmy około godziny 19, zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci przez tamtejszą parafię(tak samo zresztą jak rok temu:)





Ktoś tu chyba zgłodniał :D
Przez całą drogę wysłuchiwaliśmy "Słowa Bożego"(przepraszam ale jeszcze nie wiem jak to będzie po "prawosławnemu" :) ) oraz śpiewaliśmy Troparion Przemienienia Pańskiego:(gr. Metamórphōsis, cs. Preobraženije Hospodnie):


  "Przemieniłeś się na górze Chryste Boże, ukazując chwałę swoją Twoim uczniom, na ile ujrzeć mogli. Niech zajaśnieje i nam grzesznym Twoja światłość Wiekuista; przez modlitwy Bogurodzicy, Światłości dawco, chwała Tobie"







Przyznam się że nie spodziewałem się, że podczas tej pielgrzymki będzie jechało prawie dwa razy więcej osób niż w roku ubiegłbym i że będą one tak zróżnicowane(mam tu na myśli zarówno pochodzenie(chociażby siostry z Uzbekistanu(przy okazji je serdecznie pozdrawiam)) jak i zwykłe życie-każdy jest w inny(można powiedzieć na swój sposób) związany z Cerkwią Prawosławną. Domyślam się że niejednego uczestnika zanudziłem swoją opowieścią na temat mojego odnalezienia się w Cerkwi ale powiem wam że wasze historie były o wiele lepsze! I to dzięki nim-takim czy innym mogę poznawać prawosławie z różnych punktów widzenia bo nie wiem czy wiecie ale ja jeszcze jestem takim "dzieckiem" jeśli chodzi o prawosławie :)



Ekipa w komplecie.


Dzień II:
Drugi dzień rozpoczął się pobudką o 6 rano,śniadaniem(jak sobie pomyśle o tych pysznościach...mrrr!) i krótkim molebniem przed samym odjazdem.

Tego dnia pogoda już nam dopisywała i co najlepsze...wcale nie czułem bólu nóg :)
Po drodze odwiedziliśmy dwie cerkwie(m.in. w Narojkach-ahh ten obiad :D


W międzyczasie mijaliśmy przepiękne-zapierające dech w piersiac krajobrazy i widoki wiejskich chat, jakby jeszcze nie skażonych nowoczesnym światem a do tego  przeurocza rzeka Bug! Niesamowite!

 

 



No cześć :)


Tego dnia dołączył do nas O. Łukasz Godun- uczestnik  i duchowy przewodnik ubiegłorocznej pielgrzymki, który po raz kolejny wprowadził nas bardzo dogłębnie w sens pielgrzymowania,sens święta Przemienienia Pańskiego jak i sens samej wiary.Mijaliśmy kolejne kilometry aż wreszcie udało nam się dotrzeć nie tylko na Świętą Górę Grabarkę ale i na wcześniej wspomniany sens wiary.

Święta Góra Grabarka:














Mój pobyt na Świętej Górze Grabarce opierał się głównie na rozmyślaniu...rozmyślaniu o Bogu i o wierze.Brałem udział w kilku Liturgiach oraz Akafistach, w których brały udział rzesze wiernych.
W międzyczasie napiłem się wody ze źródła,złożyłem kartki"za zdrowie" oraz rozmawiałem... zarówno z pielgrzymami, jak i z "nieznanymi" wiernymi,którzy w różnoraki sposób ukazali się w tym czasie w moim życiu.Po raz kolejny wyruszyłem w poszukiwaniu wiary i po raz kolejny odkryłem jej kolejną część i mam nadzieję że w przyszłym roku będę miał okazję doznać kolejnego poznania Hospoda Isusa Chrysta.






 Z tego miejsca chciałbym wszystkim bardzo serdecznie podziękować za wspólne pielgrzymowanie,wysłuchiwanie moich opowieści, które nie należą do ciekawych opowiadań i za wspólne przeżywanie drogi do Boga.
Szczególne podziękowania składam dla organizatorów wyprawy jak również dla duchowych przewodników pielgrzymki. Mam nadzieję że za rok również się spotkamy :)

P.S. Przepraszam jeśli napisałem coś nie tak jak powinienem...dopiero wkraczam w dorosłe życie :)






piątek, 16 maja 2014

Znaleziony czyli wspomniany :)

Witam,
Chciałbym się dzisiaj pochwalić moimi nowymi fotografiami,które dostałem od mojej cioci Teresy Jaworowskiej ze strony mojej babci Barbary Korgol z.d. Krasnodębskiej.
Rodzina po pogrzebie Stefanii Krasnodębskiej

Prababcia z wnukami-rok 1959
Pogrzeb prababci Krasnodębskiej-1980r.

Dziadek z ciocią Cichecką.
Pradziadek Bohdan...w trumnie ;(

 Jaka ładna para...moi pradziadkowie: Stefania Kasprzak i Bohdan Stanisław Krasnodębski :)





A na koniec babcia Barbara Stanisława Korgol z d. Krasnodębska...niczym kropla wody mojej kuzynki.


Aż się łezka w oku kręci że jestem takim późnym wnukiem...nie miałem okazji poznać nikogo z tych zdjęć :(

piątek, 18 kwietnia 2014

NEWS!!!!

Stało się...po tylu latach próśb a nawet i błagań doczekałem się(jak i wszyscy poszukujący przodków na terenie diecezji) zmian w urzędach sprawujących władzę w Biskupstwie Siedleckim.
Otóż mój ukochany  biskup Zbigniew K. został przeniesiony na zachód Polszy a dokładnie do Legnicy..teraz tam będzie siał postrach więc ostrzegam przed nowym zagrożeniem...bracia,łączymy się w bólu.
A wszystko to za sprawą skromnego,cichego papieża Franciszka I...jak widać nie taki straszny jak go malują :P
pozdrawiam


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Z Brazylii do Starowoli...

Witam,
ostatnimi czasy otrzymałem maila od pana Roberta Wścieklickiego,w którym opisał on swoją genealogiczną historię oraz poszukuje powiązań z naszymi rodzinami w celu rozbudowania drzewa.
Otóż nazwisko panieńskie jego mamy to Obłoza, która pochodziła z Gozdu k. Parysowa(obok mojej rodzinnej Starowoli). Wśród powiązań z moją rodziną występują równie takie nazwiska jak  Frelek, Pacek czy Piętka . Tata pana Roberta pochodzi z Podgórzna(ok. Kołbieli-również teren moich poszukiwań).
  Wg jego danych,mama jego mamy miała na imię Genowefa.Żyła w latach 1911-1985,jej panieńskie nazwisko brzmiało:Pacek a jej rodzicami byli: Józef i Weronika z domu Rusznica.Jego dziadkiem był natomiast Henryk Obłoza, który żył w latach 1911-1967 a jego rodzicami byli: Stanisław(zm. w 1916 roku w wyniku zatrucia grzybami wraz z trzeba małoletnimi synami) oraz Józefa z domu Podstawka(zm.1955).Wszyscy pochowani są w odległym o kilka kilometrów Parysowie.
  Pan Robert jest przekonany iż Stanisław jest jakoś spokrewniony z  moja prababcią Anną Jedynak z domu Obłoza(który tak jak ona pochodził ze Starowoli).Kilka słów o niej tutaj:
Wg jego informacji Henryk oraz Anna mogliby rodzeństwem.Jednak wykluczyliśmy takie połączenie. Z drugiej strony matką mojej Anny była Józefa Rusznica a Henryka Weronika Rusznica.
 Kolejnym tropem jest dokument imigracyjny-Wiktora Packa ur.23.11.1923r. w Kozłowie(k.Parysowa)(brat jego babci-Genowefy),


 w którym jest napisane, że jego matką jest Józef Pacek i Aleksandra Obłoza, co wg jego mamy nie jest zgodne z prawdą, ponieważ  powinna być zapisana Weronika Pacek zd.Rusznica. Żadnej wersji nie jest pewien. Więc niestety nie wiadomo, czy ww. wymieniony dokument zawiera prawdę czy też może przekazy rodzinne.A jak wiem,moja prababcia Anna miała siostrę Aleksandrę Obłozę...i tutaj nasuwa się pytanie? komu wierzyć?
Na parysowskim cmentarzu stoi duży rodzinny pomnik,gdzie pochowane są 4 osoby z 1916 roku, tj. trzech starszych braci i ojciec jego dziadka-Henryka Obłozy(ur.1911)
Podczas poszukiwań udało mu się odnaleźć pewne drzewo genealogiczne, które może być powiązane z jego(i jednocześnie z moją) rodziną:
http://laliny.mazowsze.pl/rod/schem/sab-mac_goska%20k.-gryz%20t.pdf
 Bardzo dziwna sprawa wynikła z tą Aleksandrą,ponieważ wg wiedzy jego mamy Wiktor Pacek i jego babcia Genowefa z domu Pacek mieli tą samą matkę czyli Weronikę z domu Rusznica.
Tymczasem Witkor w Brazylii przy wypełnianiu dokumentów imigrayjnych podał jako matkę Aleksandrę z domu Obłoza.Wątpię aby nie pamiętał swojej mamy...
  Na wstępnie mogę podejrzewać iż Aleksandra Obłoza była rodzoną siostrą mojej prababci Anny.Była to II żona Wiktora.Natomiast pierwszą była Weronika Rusznica,która z kolei spokrewniona była z matką sióstr(Józefą zd. Rusznicą).W najbliższym czasie poszukam informacji na ten temat w swojej indeksacji z Parysowa oraz wybiorę się do Starowoli i popytam dobre dusze :)