poniedziałek, 30 grudnia 2013

W oczekiwaniu na zmiany...

Witam,
Nowy rok zbliża się wielkimi krokami a ja jak zwykle w rozsypce...
Chciałbym przedstawić moich przodków, których udało mi się odnaleźć od  03.03.2013 do 30.12.2013 roku:
Link do poprzedniego podsumowania:
 http://magianaszychkorzeni.blogspot.com/2013/03/podsumowanie.html

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych wesołych...











 
 Radosnych i przede wszystkim rodzinnych świąt Bożego Narodzenia Pana Jezusa Chrystusa życzę czytelnikom "Magii naszych korzeni" bo jak wiadomo bez rodziny nie ma świąt.
Buźka :)

sobota, 9 listopada 2013

Krauzowskie wywody...

Dokument  właściciela Huty Szkła "Czechy"

   Nazwisko Krauze, w źródłach piśmienniczych po raz pierwszy odnotowane w 1782 roku  – pochodzi od niemieckiej nazwy osobowej Kraus, ta od średnio-wysoko-niemieckiego kraus ‘kędzierzawy’ lub apelatywu krauzel ‘wianuszek’.







Witam,
Po udostępnieniu publikacji dot. Garwolina w województwie mazowieckim z lat 1610-1940., udało mi się zebrać mnóstwo informacji na temat mojej rodziny. Postanowiłem podzielić cały materiał na kilka części.Pierwszy z nich dotyczy moich przodków o nazwisku Krauze/Krause

Nazwisko Krauze pojawia się już w roku 1791 roku.Nie jest wtedy jeszcze związane z moją rodziną ponieważ moi Krauzowie przybyli w okolice Garwolina  dopiero ok.1850 roku.
W aktach metrykalnych znaleźć można poszczególne akty związane z ww. nazwiskiem:

 - Krauze Łukasz(1791) rodz.: Jan i Marianna(Głosków)
 -Stanisław Krauze - rachmistrz biura powiatu radzyńskiego, ur. w
Warszawie, zam. w Radzyniu (1829) rodz.: Tomasz i Anna Radziejoska
oraz Antonina Borkowska ur. w Garwolinie, zam.w Radzyniu, (1842)
rodz.: Teodor i Teofila Kostelska-mał. 1861
-Łukasiewicz Jan-szewc(1788) i Krauze Łucja(1796-1847)-mał.1811(Garwolin)
(Maciej-1814,Feliks-1816,Marianna-1818,Paweł-1821,
Maria Magdalena-1827,Michał1831,Wiktoria-1834)
 -Raczkowski Jacenty, rodz.: Augustyn - wzięty do wojska cesarsko – rosyjskiego (1834)
i Ludwika Krauze ur.1866-Garwolin.
 -Krauze Władysław - ur. w par. Poczesna pod Częstochową, zam. w Koziegłowach
maszynista (1898) rodz.: Ignacy i Katarzyna Kot oraz Kozłowska Lucyna(1899)
rodz.: Jan i Marianna Sobiepanik mał.1922-Garwolin
 -Szuster Karol - wdowiec po Emili Getler, ur. w Mitowie w Czechach, zam. w Trąbkach,
(1850) rodz.: Maciej i Józefa Kalchotka
Lipczyńska Franciszka - ur. w Hucie Galicynów w pow.węgrowskim, zam. w Trąbkach,(1845)
rodz.: Franciszek i Marianna Krauze mał.1882
- Szydłowski Jan - z Ciechanowa (1856)rodz.: Jan i Marianna Krauze
oraz Miernicka Stefania Maria - ur. Rębkowie, zam. w Trąbkach (1872)
rodz.: Stanisław i Agnieszka mał. 1890
 -Janina Krauze(2 dni) rodz.: Zygmunt i Janina Piesiewicz zm 1938
 -Zygmunt Krauze(2,5 miesiąca) rodz.: Zygmunt i Janina Piesiewicz zm.1940

 Jak pokazują powyższe dane nazwisko Krauze występuję tylko w pojedynczych okresach
i nie jest ze sobą powiązane w żaden sposób.
Wszystko zmienia się  około 1850 roku kiedy to to moi praprapradziadek-hutnik przenosi się na tereny powiatu Garwolińskiego,zapewne został tutaj oddelegowany z okolicznej
Huty Dąbrowy,kiedy to Ignacy Hordliczek(pochowany w Garwolinie) stworzył Hutę Czechy w Trąbkach.
 Wielkość huty pokazuje ilość mężyczyzn-hutników którzy mieszkali wówczas w Trąbkach i okolicach(była to jednak z największych fabryk w okolicach)
 Na przestrzeni lat  1854-1866 w "Osadzie Czechy" moim praprapradziadkom tj.
Teofilowi Krauze-hutnik(1818-1914  ur. w Barczącej k. Mińska Maz.
syn Alojzego i Magdaleny z Idzikowskich)
Juliannie Mariannie Kiernożyckiej-służba dworska(1818-1886 ur. w Foluszu k. Rutki-Tartak
 córka Antoniego i Anieli)
 Rodzą im się:
-Wiktoria Józefa(1854-1890)
    -Lao Ignacy - fabrykant (hutnik) szkła z Trąbek (ur.1848) rodz.: Józef i Józefa Sowa-mał.1877
      - Marianna Kazimiera(1878)
      - Mikołaj(1879)
      -Eugenia(1881)
      -Jan Romuald(1884)
      -Sabina(1886)
      -Antonina Władysława(1888)
 -Antoni(1856-1857)
-Edward Teofil(1858-1918)-hutnik
 -Zofia Czarnecka ur.1866

      -Ludwika(1885)
          -Skurnat Stanisław - z Trąbek(1882) rodz.: Marcin i Ewa Parkot-mał.1911
      -Władysław Lucjan(1887)
      -Teresa Adela(1889-1895)

      -Czesława Stefania(1895)
      -Józef Antoni(1899)-murarz
         -Pluta Feliksa ur.w Łaskarzewie zam. Trąbki(1903)rodz.Stanisław i Anna Jóźwicka mał. 1923
      -Antonina Janina(1902)
-Aleksandra Franciszka-1863
-Władysław Józef-1865
-Jakub-1866
 W metrykach brakuje aktu urodzenia Mojej praprabci:
 -Teofila  Marianna(1859)
    -Krasnodębski Józef ur. w Wolbórzu,zam. w Warszawie(1853)
    rodz.:Józef i Antonina Golnik  mał. 1881
       -Bohdan Stanisław
       -Julia Helena
 Oraz aktu urodzenia jej siostry:
 -Marianna Antonina(1862)
    -Repeta Antoni - ur. w Gocławiu w par.
    Osieck, zam. w Woli Wodyńskiej (1851) rodz.: Wojciech i Antonina Adamowska mał.1889

Dwór w Trąbkach w którym prawdopodobnie pracowała moja prapraprababcia

W latach 1854-1918  moja  prapraprababcia zostaje zapisana w następujący sposób:
-1854- Julianna Kiernożycka
-1856-Marianna Kiermożycka
-1858 Julianna Kiernozycka
-1863-Julianna Kiernożycka
-1866-Julianna Kiernoszyńska
-1877-Marianna Kiechnożycka
-1881- Julia Kiernozicka
-1886- Julianna Kernozicka
-1914-Julia Kiernacka
-1918- Julia Kiernożyska
 To pokazuje jak bardzo w tamtych czasach zmieniała się pisownia nazwisk.

Pomnik Krauzów na cmentarzu Garwolińskim
W zasobach internetowych(grobonet) odnalazłem tylko 1 grób z Garwolina na których pochowany jest Władysław Julian Krauze(1887) wraz z żoną. Zwracam się z prośbą do wszystkich którzy są związani z wyżej wymienionymi nazwiskami o kontakt w celu ustalenia dalszych gałęzi wspólnych przodków.
Przy okazji znalazłem bardzo ciekawy akt zgonu,dotyczący Józefa Krasnodębskiego który zmarł w Rębkowie w wieku 104 lat!!!
(być może dotyczy on mojej rodziny)
Pozdrawiam


















niedziela, 27 października 2013

Cmentarz wojenny żołnierzy Armii Radzieckiej z II wojny światowej

  Podczas ostatnich spacerów po Garwolinie moją uwagę przykuł Cmentarz Radziecki znajdujący się na obrzeżach miasta.Szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy przedtem go nie odwiedziłem a zawsze zastanawiałem się jak on wygląda i kto jest tam pochowany.
A że najważniejsze święto dla genealogów zbliża się wielkimi krokami nie można o cmentarzu nic nie napisać....

Widok na główną aleję cmentarza
 Przed bramą główną znajduję się symboliczna tablica pamiątkowa spisana w trze językach(polskim,angielskim oraz rosyjskim), która szczegółowo informuje nas co to za cmentarz oraz kto jest tam pochowany..
   Uroczy Cmentarz wojenny w Garwolinie założony został w latach 1949 - 1952. Powstał on z ekshumacji zwłok żołnierzy Armii Radzieckiej oraz Wojska Polskiego z grobów rozsianych głównie na terenach powiatów: garwolińskiego, kozienickiego i puławskiego. Od zakończenia wojny do początku 1949 r. sporządzano wykazy żołnierzy poległych podczas wojny ze szczegółową lokalizacją ich pochówku-odwiedziłem tamtejszy urząd miasta i okazuję się iż cały czas napływają nowe dane z PCK, głównie z byłej ZSRR dzięki czemu można ustalić miejsce pochówku zaginionych osób.
Tablica przed wejściem na cmentarz
Z historii...
Pierwsze groby na cmentarzu wojennym w Garwolinie powstały z ekshumacji 2377 zwłok, przeprowadzonej w powiecie garwolińskim w dniach od 07.08.1949 r. do 22.08.1949 r. Z protokółów wynika, że w samym tylko mieście dokonano ekshumacji 305 zwłok. W Skurczy n/Wisłą ekshumowano 198 zwłok, w Pilawie – 136. Z powiatu kozienickiego ekshumowano 7644 zwłoki (podobnie jak w powiecie garwolińskim większość poległa w okresie walk o przeprawę przez Wisłę), zaś z powiatu puławskiego - 900. W 1952 r. na cmentarz w Garwolinie przeniesiono ekshumowane zwłoki z powiatów: siedleckiego – 30, gostynińskiego – 2  radzymińskiego - 2. Do 30.06.1952 r. na terenie cmentarza o powierzchni 13000 m2 utworzono 136 mogił zbiorowych, w których pochowano 10955 (w tym 9499 nieznanych). Liczba ta obejmowała 10288 żołnierzy Armii Radzieckiej głównie z 16 Korpusu Pancernego i 47 Armii 1 Frontu Białoruskiego, 405 żołnierzy Wojska Polskiego poległych w 1939 i 1944r. (w tym 208 znanych), 254 jeńców wojennych oraz 8 cywilnych obywateli ZSRR.

Cmentarz ma układ kwadratu. Na środku znajduję się plac z monumentalnym pomnikiem żołnierza wokół którego znajdują się tablice dot. osób tam pochowanych na które prowadzi szeroka aleja. Dookoła znajdują się niezliczone ilości symbolicznych nagrobków,które aż proszą się o modlitwę:

"Do 30.06.1952 r. na terenie cmentarza o powierzchni 13000 m2 utworzono 136 mogił zbiorowych, w których pochowano 10955 (w tym 9499 nieznanych). Liczba ta obejmowała 10288 żołnierzy Armii Radzieckiej głównie z 16 Korpusu Pancernego i 47 Armii 1 Frontu Białoruskiego, 405 żołnierzy Wojska Polskiego poległych w 1939 i 1944r. (w tym 208 znanych), 254 jeńców wojennych oraz 8 cywilnych obywateli ZSRR."

 








Fragment tablicy pamiątkowej


Ktoś mógłby powiedzieć że cmentarz jak cmentarz,w całej Polsce można odnaleźć setki takich miejsc pochówku, jednak mnie coś w nim zainteresowało. Otóż na jednej z tablic udało  dotyczącej "Żołnierzy L.W.P.  poległych w sierpniu 1944 roku przy forsowaniu Wisły" udało mi się odszukać nazwisko (szer. J. Sowiński) dotyczące mojej rodziny.Pomyślałem sobie że muszę to sprawdzić. Na początku popytałem kilka osób oraz przejrzałem wiadomości internetowe, niestety nie zdobyłem zbyt wiele informacji.
W urzędzie miasta Garwolin dostałem dokument, dzięki któremu otrzymałem kolejną ważną informację.Niestety okazało się że nie jest to nikt związany z moją rodziną z okolic Parysowa ale dowiedziałem się iż można bez żadnego problemu przeglądać wszystkie dane dot. osób pochowanych na cmentarzu. Dlatego zachęcam do pytań dot. pochowanych. Może uda mi się komuś pomóc :)
Dokument dot. pochówku na C.R. W Garwolinie

Niesamowita wiadomość dla całej diecezji Siedleckiej!!!
 Dzisiaj dostałem informację iż projekt p. Sebastiana Jędrycha
(historyka z Garwolina-http://garwolin.org/)
na dniach zostanie zakończony a co za tym idzie akty metrykalne urodzeń,małżeństw i zgonów z lat z 1610-1940(z kilkoma wyjątkami) z parafii p.w. Przemienienia Pańskiego(obecnie kolegiaty) miejscowości:  Budzeń, Czyszków, Czyszkówek, Dudka, Ewelin, Garwolin, Głosków, Goździk, Górki, Jagodne, Leszczyny, Łętów, Miętne, Niecieplin, Puznów, Rębków, Ruda Talubska, Sulbiny, Trąbki, Unin, Wola Rębkowska, Zawady i innych  zostaną  całkowicie udostępnione w formie elektronicznej na ww. stronie oraz na stronie okolicznej parafii.
Wielki ukłon dla tego pana, dzięki któremu interesowanie się genealogią   to nie tylko negatywne odpowiedzi z parafii.
Jest to wielki krok, który pokazuję iż Kuria Siedlecka potrafi ulec a co za tym idzie już teraz się nie tak łatwo dam zbyć z okolicznych parafii.Okoliczni księża,Strzeżcie się!! Przybędę i zabiorę wam kilka godzin z życia-wymigiwanie się  a nawet groźby już na mnie nie zadziałają...:) Pozdrawiam.

sobota, 14 września 2013

Dziedziczenie talentów i nie tylko...

Bohdan Stanisław Krasnodębski
Stefania Krasnodębska
Witam,
  niebieskie oczy,czasem zadarty  nos a jeszcze innym razem kręcone włosy...każdą zewnętrzną cechę
dziedziczymy po przodkach.
Dla jednych policzki odziedziczone po babci to coś normalnego ,jednak gdyby tak się przyjrzeć temu głębiej to przecież ta babcia musiała po kimś te policzki odziedziczyć. I tak właśnie można sobie wyobrazić jak wiele wspólnego mamy z przodkami, nawet tymi bardzo odległymi. Ja jednak nie posiadam wielu przodków z którymi mógłbym na temat podobieństwa porozmawiać ani zdjęć(wypytałem calutką rodzinę) z których mógłbym cokolwiek wywnioskować.
 Postanowiłem więc co nie co dowiedzieć się o moim pradziadku Bohdanie Stanisławie Krasnodębskim po którym (chyba) odziedziczyłem zainteresowanie muzyką.



Kościół w Wildze
  W latach 1910-1913 był on organistą w parafii p.w. Najświętszej Maryi Panny w Wildze w powiedzie garwolińskim ( województwo mazowieckie). Według  rodzinnych przekazów grał on na swoim własnym ślubie w 1910 roku. Poślubił on Stefanię Kacprzak córkę Pawła i Karoliny z domu Osińskiej której wywód udało mi się ustalić do roku 1750(mam nadzieję że na tym jeszcze  nie koniec moich poszukiwań,księgi sięgają tam połowy XVII wieku!). Dziwnym przypadkiem świadkiem  jest  niejaki Józef Kołnierzak, późniejszy teść córki mojego pradziadka.
Nie wiedzieć czemu pradziadek wyprowadził się po kilku latach małżeństwa do sąsiedniej miejscowości (w międzyczasie urodziły mu się 2 córki: Katarzyna oraz Władysława)o nazwie "Marianów". Tam urodziło mu się 3 synów (Wacław,Stanisław oraz Zygmunt którzy zmarli niedługo po narodzinach) lecz  po kilku latach ponownie wrócił do Wilgi,tam urodziła mu się córka Anna Ewa jednak po 2 latach ponownie wyemigrował z powiększającą się rodziną do Samogoszczy.Kolejnej sąsiedniej miejscowości gdzie rodzi mu się córka Janina.


   Akt małżeństwa przedstawiam poniżej:

Wczytać się można że mój pradziadek jest z zawodu
 " nauczycielem domowym" więc skąd u niego takie zainteresowanie organami?  Wydaję mi się że jeszcze podczas młodzieńczych lat,mieszkając w Warszawie musiał uczęszczać na jakieś zajęcia albo po prostu jego ojciec miał
znajomego organistę :)
Jakiś niedawno  myślałem iż przybył on do Wilgi z Warszawy za sprawą swojej przyszłej żony Stefanii Kacprzak.
Wydawało mi się iż razem ze swoim ojcem przyjeżdżał w okolice Garwolina w interesach.
 Po wypytaniu żyjących jeszcze potomków mojego dziadka(przede wszystkim ostatniej żyjącej córki Marii) okazało się że nie tylko zamiłowanie do muzyki i nauczania miał we krwi!





Huta Szkła "Czechy" lata 1960-1970

W latach międzywojennych pracował oraz miał spore udziały w Hucie szkła "Czechy" założonej przez pana Hordliczka  mieszcząca się w miejscowości Trąbki w województwie mazowieckim - o samej miejcsowości jak i chucie można poczytać tutaj :
http://www.psl.garwolin.pl/index.php/gawda-o-gincych-zawodach?showall=&start=5 
 Niestety nie udało mi się jeszcze odnaleźć jakichkolwiek dokumentów w archiwach z przedwojennej Huty.
Tak samo jak i podczas pobytu w Wildze
tak samo do Trąbek przyciągnęły
go  najprawdopodobniej więzi rodzinne.
Jak się okazało jego matka Teofila Marianna Krauze pochodziła z Trąbek,z kolei jej rodzice to Julianna Marianna Kiernożycka (Kiernozicka) oraz Teofil Krauze, który był...hutnikiem!
Wszystko wskazuje na to że mój pradziadek poznał swoją przyszłą żonę podczas wyjazdów do rodziny swojej matki ponieważ Trąbki oddalone są od Wilgi(gdzie mieszkała przyszła żona) o niecałe 30 kilometrów.
 W międzyczasie na świat przyszedł syn Tadeusz oraz Zygmunt
 Najwyraźniej musiało im się tam bardzo dobrze mieszkać ponieważ dopiero w latach międzywojennych przeprowadzili się do Łaskarzewa. Gdzie 1 stycznia 1934 roku na świat przychodzi ich 12 najmłodsze dziecko: Barbara Stanisława Krasnodębska-moja babcia.
Podczas pobytu w Łaskarzewie pradziadek miał swój własny sklep z porcelaną na ulicy Białej następnie razem z synami zostałem szklarzem.


I w tym właśnie zawodzie 4 czerwca 1953 roku zakończył swój żywot.Został pochowany na cmentarzu parafialnym  w Łaskarzewie. Moje próby nauki gry na fortepianie jak i organach musiałem zaprzestać jednak śpiew i flet poprzeczny to coś co bardzo lubię :)
Pradziadek z razem bogatą rodzinną przeszłością oraz swoim bardzo interesującym życiem zapisał się w pamięci całej rodziny.Mam wielką nadzieję że gdzieś tam w daleko w świecie żyją jeszcze potomkowie kuzynów pradziadka,może kiedyś uda mi się z nimi skontaktować :)
Zapomniałem dodać iż uczęszczam do liceum pedagogiczno-artystycznego,może podzielę losy pradziadka :)

















niedziela, 25 sierpnia 2013

II Pielgrzymka Rowerowa na Św. Górę Grabarkę


Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Św. Górze Grabarce
 Dzieje Świętej Góry

"Święta Góra Grabarka to miejsce, gdzie od stu­leci podążają prawosławni pielgrzymi. Jej najstarsze dzieje nie są znane. Góra zasłynęła w 1710r., kiedy epi­demia cholery szalała na terenach Podlasia. W tym cza­sie pewnemu starcowi we śnie zostało objawione, że ratunek można znaleźć na pobliskim wzgórzu. Wierni poszli za głosem Bożym, przynosząc ze sobą krzyże. Z modlitwą obmywali się i pili wodę ze źródełka. We­dług kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi. W podzięce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianą kapliczkę Przemienienia Pańskiego. Cerkiew przebudowywana, remontowana, upiększa­na dotrwała do 1990r, kiedy to podpalona spłonęła doszczętnie. Nowa cerkiew została wyświęcona w 1998r. Jest już murowana.

W 1947r. na Świętej Górze powstał prawo­sławny żeński klasztor św. Marty i Marii. Od tej pory historia Góry jest nieodłączna od dziejów klasztoru. Siostry modlą się i opie­kują się tym świętym miejscem.

Od 2000r na Świętej Górze znajduje się Iwierska Ikona Matki Bożej napisana na Świętej Górze Atos, podarowana na pamiąt­kę 2000 lat chrześcijaństwa.

Od setek lat ludzie przychodzą tu z prośbą i modlitwą o pomoc. Zostawiają swoje krzy­że, pod którymi kryją się ich osobiste troski, smutki i radości. Przychodzą, aby tu znaleźć ukojenie, radość, pociechę i wzmocnienie.

Najbardziej liczne pielgrzymki przybywa­ją na Świętą Górę na święto Przemienienia Pańskiego (18/19 sierpnia), ale wierni, piel­grzymi i turyści docierają tu przez cały rok."
 żródło: http://www.grabarka.pl/dzieje-swietej-gory.html

 Witam,
Wiem, że nie jest to miejsce na zdawanie relacji z pielgrzymki,bo genealogia nie ma byt wiele wspólnego z religią, aczkolwiek to właśnie ona skłoniła mnie do udziału w takim wydarzeniu jakim była II Rowerowa Pielgrzymka na Św. Górę Grabarkę. Trudno jest mi opisać to,co kierowało mną aby wybrać pielgrzymkę wiary prawosławnej niż katolickiej i pojechać na Św. Górę Grabarkę niż do Częstochowy.Ci którzy co jakiś czas zerkają  na moje wpisy,wiedzą że w mojej rodzinie prawosławie nie było wyznawane nigdy(no może poza podejrzeniami  dot. przodków mojej praprababci Konstancji Romanowej). Wydaje mi się że była to  chęć poznania czegoś nowego,a że w mojej okolicy prawosławia się nie wyznaje to tym bardziej taki wyjazd był dla mnie czymś jeszcze bardziej ciekawym,bo na temat tej religii wiedziałem tyle co przeciętny człowiek,czyli nie za wiele.A pierwszy raz w Cerkwi  byłem dwa miesiące przed wyjazdem(oczywiście wszedłem tam z ciekawości,całkiem przypadkiem).
    Po wielu rozmyśleniach wreszcie się zdobyłem na odwagę aby dołączyć do grupy.Przyznam się że wiele razy zmieniałem zdanie  jednak summa summarum wszystko przebiegło po dobrej myśli i zapisałem się na pielgrzymkę.Rower nie był w pełni sprawy ale pomyślałem sobie że najwyżej jakoś wrócę do domu, że może wtedy będzie to dla mnie znak że jednak robię coś,czego nie powinienem.Pamiętam że gdy pierwszy raz wszedłem do Cerkwi w czasie nabożeństwa,po prostu się wystraszyłem.Dla mnie samego było ponuro,strasznie,wszyscy jakby zahipnotyzowani :) Pamiętam że na początku pielgrzymki, ojciec który nam przewodniczył powiedział że Cerkiew to nie jakieś pajęczyny czy pająki,tylko kościół z tradycjami i przyszłością (nie pamiętam jak powiedział dokładnie :P )I właśnie z takim przemyśleniem jechałem dalej,chciałem się przekonać czy na prawdę jest tak,jak powiedział ojciec :)


 

17 sierpnia  
Gdzieś tam na postoju :)
Około godziny dziewiątej(jako nietutejszy musiałem wstać już przed 5 ;( )tuż po Molebniu celebrowanym przez tutejszego proboszcza Katedry Metropolitalnej p.w. Św. Marii Magdaleny w Warszawie wyruszyliśmy w trasę. Pierwszego dnia  grupa liczyła 25 osób(w roku poprzednim było to zaledwie dziewięcioro pielgrzymów)  rowerami pokonaliśmy około 90 km. Jechaliśmy mało ruchliwymi drogami toteż czas jazdy trochę się wydłużył.Pogoda była wyśmienita,co jakiś czas śpiewaliśmy "Troparion Święta Przemienienia Pańskiego":
Cerkiewno-słowiański:
















Grecki:
Μετεμορφώθης εν τω Όρει, Χριστέ ο Θεός, δείξας τοις Μαθηταίς σου την δόξαν σου, καθώς ηδύναντο. Λάμψον και ημίν τοις αμαρτωλοίς, το φως σου το αϊδιον, πρεσβείαις της Θεοτόκου, Φωτοδότα, δόξα σοι.

Tłumaczenie:
Preobraziłsia jesi na hore, Christie Boże, pokazawyj uczenikom Twoim sławu Twoju jakoże możachu: da wozsijajet i nam hresznym swiet Twoj prisnosuszcznyj, molitwami Bohorodicy, Swietodawcze, sława Tiebie."

 "Przemieniłeś się na górze Chryste Boże, ukazując chwałę swoją Twoim uczniom, na ile ujrzeć mogli. Niech zajaśnieje i nam grzesznym Twoja światłość Wiekuista; przez modlitwy Bogurodzicy, Światłości dawco, chwała Tobie."




 W czasie postojów,nasz duchowy przewodnik O. Łukasz Godun zapoznawał nas z fragmentami Pisma Świętego oraz tłumaczył w prosty i zrozumiały dla nas(na pewno dla mnie :D ) sposób co miał na myśli ewangelista pisząc te słowa :)

   Jeszcze przez cały pierwszy dzień zastanawiałem się co ja tam w ogóle robię...wokół mnie sami prawosławni a ja taki sam jak kołek Jednak wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów przekonałem się że nie mam się czego bać,a co więcej wspaniała atmosfera udzielająca się wszystkim pielgrzymom jeszcze bardziej napawała mnie do tego aby zadawać nawet najprostsze pytania dotyczące prawosławia.
Pierwszego dnia niestety nie mieliśmy okazji odwiedzić po drodze żadnej cerkwi( już wtedy zauważyłem jak bardzo różni się rozmieszczenie wiary na Mazowszu i Podlasiu- dosyć małym terenie bo są to przecież dwa sąsiadujące ze sobą województwa) Na szczęście  około godziny 19 dojechaliśmy do  Cerkwi  pod wezwaniem Świętej Trójcy w Siedlcach.
Po bardzo miłym przywitaniu przez tutejszego proboszcza, wszyscy udaliśmy się na Molebień...po raz kolejny nie wiedziałem co się dzieje na nabożeństwie,aczkolwiek próbowałem nieco bardziej skupić się na poszczególnych częściach nabożeństwa niż na samej modlitwie.
Następnie udaliśmy się do miejscowych  rodzin prawosławnych  w celu przenocowania i uzbierania sił na następny dzień :) Warto zaznaczyć że w czasie pielgrzymowania jak i w najbliższych dniach prawosławni przestrzegają postu w związku ze Świętem Przemienienia Pańskiego"Preobrażenije Hospodnie" na które pielgrzymi zmierzają właśnie na Św. Górę Grabarkę.
 
Cerkiew  pod wezwaniem Świętej Trójcy w Siedlcach.
18 sierpnia
Tuż po godzinie szóstej, obudziłem się i wtedy już wiedziałem że nie ma innej opcji abym nie pojechał na Grabarkę...coś mnie tam zaczęło przyciągać...pomyślałem sobie że to jest to ;). Zjedliśmy śniadanie,udaliśmy się na Molebień do tutejszej parafii po czym pożegnaliśmy się kustoszem parafii oraz jego rodziną.Około godziny siódmej  rano wyruszyliśmy w składzie 28 osób w dalszą trasę (dołączyło do nas 3 panów). Zaraz po wyjeździe z Siedlec widać było że zarówno krajobraz jak i wyznanie się zmienia. Wśród krzyży przydrożnych zauważyć można było zarówno te katolickie jak i prawosławne(oczywiście wypytywałem czemu prawosławni mają troszkę inny krzyż niż my). Pogoda po raz kolejny nam dopisywała więc bardzo przyjemnie mijaliśmy kolejne kilometry. Dojechaliśmy Do Drohiczyna, gdzie zostaliśmy serdecznie przywitani przez tutejszych parafian i razem z nimi  wzięliśmy udział w Molebniu sprawowanym przez tutejszego księdza proboszcza.Po około pół godzinie jazdy przepłynęliśmy promem przez Bug,następnie odwiedziliśmy Parafię Świętych Kosmy i Damiana w Narojkach (jest to rodzinna parafia jednego z organizatorów pielgrzymki).Przyznam że po posiłku,myślałem że nigdzie się już nie stamtąd w tym dniu nie ruszę jednak pielgrzymi uświadomili mnie że musimy jechać :)






Przeprawa przed Bug :)
















                                         Cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja w Drohiczynie
                                    Cerkiew p.w.Świętych Kosmy i Damiana w Narojkach


Komu w drogę temu czas...
  Dzień dobiegał końca więc ruszyliśmy w ostatni etap trasy. Minęliśmy kilka  miejscowości m.in. Siemiatycze,gdzie z daleka widzieliśmy nowo-budowaną Cerkiew...później już tylko kilka kilka km,których tak na prawdę się nie odczuwało. Po drodze mijaliśmy rodziny,które zmierzały w stronę Świętej Góry,trzymając w ręku krzyże. Już wtedy podziwiałem z jakim poszanowaniem i tradycją ludzie wierzą w prawosławie. Zastanawiałem się co tak na prawdę kieruje nimi, że w przeciwieństwie do większości(katolików) aż tak bardzo przywiązani są do uroczystości.
Zbliżała się godzina 18...dojeżdżaliśmy do Świętej Góry...tłumy,wszędzie tłumy. Na szczęście jakoś dotarliśmy pod samą cerkiew p.w. Przemienienia Pańskiego. Cały czas śpiewaliśmy Troparion(wtedy się go wreszcie nauczyłem). Jak tradycja nakazuje wszyscy razem obeszliśmy cerkiew na około na kolanach(zrobiliśmy to tylko 1 raz a powinno się 3 ale nie było już niestety czasu-no dobra i tak bym nie miał sił aby zrobić aż tyle :) ).
Następnie obmyliśmy się w źródle,które znajduje się tuż przy Św.Górze.

 Kolejnym etapem było zwiedzenie wnętrza cerkwi oraz lasu Krzyży...wokół niej jak i w środku ustawiła się kilkuset osobowa kolejka aby ucałować ikonę Iwierską. Następnie udaliśmy się się na zasłużony odpoczynek w okolice Góry(jak się okazało byliśmy jedyną, zarejestrowaną pielgrzymką rowerową).
Pielgrzymi zmierzali na Górę już od kilku dni,zarówno ci piesi jak i  autokarowi.Główna uroczystość miała miejsce w poniedziałek rano jednak już podczas naszego przyjazdu odbywały się modlitwy.Około godziny 22 wszedłem na Św. Górę. To co tam zobaczyłem było czymś niesamowitym.Było już ciemno.Świeciły tylko świece oraz lampy...wokół cerkwi nadal stała wielka kolejka...dokoła niej ludzie siedzieli na ławkach, którzy się  modlili.A jeszcze inni przemierzali na kolanach otoczenie cerkwi. Dzwony biły przepiękną melodię. Część pielgrzymów po prostu pchała się do ikony,która wystawiona była przed cerkiew. Wszystko to dało tak niesamowite uczucie jak wielka jest wiara człowieka...łza oczywiście poszła :)
  O godzinie pierwszej rano udałem się na nabożeństwo do okolicznej cerkwi...niestety nic nie rozumiałem(może nawet na chwilę mi się przysnęło :) ) Więc zostałem również na msze o godzinie 4.Cała oprawa liturgii a również udział w nabożeństwie Metropolity Sawy świadczył o randze wydarzenia i miejsca.Około godziny szóstej zacząłem się pakować aby o godzinie 8:43 ze stacji Sycze oddalonej 2 km od Św. Góry wyruszyć z powrotem do Warszawy.



    Nie potrafię wyrazić słów wdzięczności zarówno organizatorom, którzy spisali się na medal jak i samym uczestnikom,którzy bardzo chętnie pomagali mi w zrozumieniu prawosławia. Dla nich była to kolejna wizyta na świętym  dla was miejscu,bo jak sami mówiliście to właśnie tam na Podlasiu macie swoje korzenie.A dla mnie była to niezapomniana przygoda,zarówno pod względem duchowym jak i fizycznym. Mam nadzieję że,co niektórzy nie przestraszyli się ilości zadawanych prze ze mnie pytań i jeszcze więcej opowiedzą mi za rok...bo na pewno widzimy się  na III Pielgrzymce  Rowerowej  na Św. Górę Grabarkę...być może, będziemy startować z Łodzi lub aż z Wrocławia więc przygotujcie się na masę pytań ode mnie bo czasu będziemy mieli sporo :)
Hospodi Pomiłuj :)
P.S. Przepraszam jeśli zrobiłem błąd w "słowach cerkiewnych" jak i w samej relacji...dopiero się uczę :)
Dziękuję za zdjęcia Wioletcie i Michałowi.
Wszyscy razem przed cerkwią W Siedlcach