niedziela, 25 sierpnia 2013

II Pielgrzymka Rowerowa na Św. Górę Grabarkę


Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Św. Górze Grabarce
 Dzieje Świętej Góry

"Święta Góra Grabarka to miejsce, gdzie od stu­leci podążają prawosławni pielgrzymi. Jej najstarsze dzieje nie są znane. Góra zasłynęła w 1710r., kiedy epi­demia cholery szalała na terenach Podlasia. W tym cza­sie pewnemu starcowi we śnie zostało objawione, że ratunek można znaleźć na pobliskim wzgórzu. Wierni poszli za głosem Bożym, przynosząc ze sobą krzyże. Z modlitwą obmywali się i pili wodę ze źródełka. We­dług kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi. W podzięce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianą kapliczkę Przemienienia Pańskiego. Cerkiew przebudowywana, remontowana, upiększa­na dotrwała do 1990r, kiedy to podpalona spłonęła doszczętnie. Nowa cerkiew została wyświęcona w 1998r. Jest już murowana.

W 1947r. na Świętej Górze powstał prawo­sławny żeński klasztor św. Marty i Marii. Od tej pory historia Góry jest nieodłączna od dziejów klasztoru. Siostry modlą się i opie­kują się tym świętym miejscem.

Od 2000r na Świętej Górze znajduje się Iwierska Ikona Matki Bożej napisana na Świętej Górze Atos, podarowana na pamiąt­kę 2000 lat chrześcijaństwa.

Od setek lat ludzie przychodzą tu z prośbą i modlitwą o pomoc. Zostawiają swoje krzy­że, pod którymi kryją się ich osobiste troski, smutki i radości. Przychodzą, aby tu znaleźć ukojenie, radość, pociechę i wzmocnienie.

Najbardziej liczne pielgrzymki przybywa­ją na Świętą Górę na święto Przemienienia Pańskiego (18/19 sierpnia), ale wierni, piel­grzymi i turyści docierają tu przez cały rok."
 żródło: http://www.grabarka.pl/dzieje-swietej-gory.html

 Witam,
Wiem, że nie jest to miejsce na zdawanie relacji z pielgrzymki,bo genealogia nie ma byt wiele wspólnego z religią, aczkolwiek to właśnie ona skłoniła mnie do udziału w takim wydarzeniu jakim była II Rowerowa Pielgrzymka na Św. Górę Grabarkę. Trudno jest mi opisać to,co kierowało mną aby wybrać pielgrzymkę wiary prawosławnej niż katolickiej i pojechać na Św. Górę Grabarkę niż do Częstochowy.Ci którzy co jakiś czas zerkają  na moje wpisy,wiedzą że w mojej rodzinie prawosławie nie było wyznawane nigdy(no może poza podejrzeniami  dot. przodków mojej praprababci Konstancji Romanowej). Wydaje mi się że była to  chęć poznania czegoś nowego,a że w mojej okolicy prawosławia się nie wyznaje to tym bardziej taki wyjazd był dla mnie czymś jeszcze bardziej ciekawym,bo na temat tej religii wiedziałem tyle co przeciętny człowiek,czyli nie za wiele.A pierwszy raz w Cerkwi  byłem dwa miesiące przed wyjazdem(oczywiście wszedłem tam z ciekawości,całkiem przypadkiem).
    Po wielu rozmyśleniach wreszcie się zdobyłem na odwagę aby dołączyć do grupy.Przyznam się że wiele razy zmieniałem zdanie  jednak summa summarum wszystko przebiegło po dobrej myśli i zapisałem się na pielgrzymkę.Rower nie był w pełni sprawy ale pomyślałem sobie że najwyżej jakoś wrócę do domu, że może wtedy będzie to dla mnie znak że jednak robię coś,czego nie powinienem.Pamiętam że gdy pierwszy raz wszedłem do Cerkwi w czasie nabożeństwa,po prostu się wystraszyłem.Dla mnie samego było ponuro,strasznie,wszyscy jakby zahipnotyzowani :) Pamiętam że na początku pielgrzymki, ojciec który nam przewodniczył powiedział że Cerkiew to nie jakieś pajęczyny czy pająki,tylko kościół z tradycjami i przyszłością (nie pamiętam jak powiedział dokładnie :P )I właśnie z takim przemyśleniem jechałem dalej,chciałem się przekonać czy na prawdę jest tak,jak powiedział ojciec :)


 

17 sierpnia  
Gdzieś tam na postoju :)
Około godziny dziewiątej(jako nietutejszy musiałem wstać już przed 5 ;( )tuż po Molebniu celebrowanym przez tutejszego proboszcza Katedry Metropolitalnej p.w. Św. Marii Magdaleny w Warszawie wyruszyliśmy w trasę. Pierwszego dnia  grupa liczyła 25 osób(w roku poprzednim było to zaledwie dziewięcioro pielgrzymów)  rowerami pokonaliśmy około 90 km. Jechaliśmy mało ruchliwymi drogami toteż czas jazdy trochę się wydłużył.Pogoda była wyśmienita,co jakiś czas śpiewaliśmy "Troparion Święta Przemienienia Pańskiego":
Cerkiewno-słowiański:
















Grecki:
Μετεμορφώθης εν τω Όρει, Χριστέ ο Θεός, δείξας τοις Μαθηταίς σου την δόξαν σου, καθώς ηδύναντο. Λάμψον και ημίν τοις αμαρτωλοίς, το φως σου το αϊδιον, πρεσβείαις της Θεοτόκου, Φωτοδότα, δόξα σοι.

Tłumaczenie:
Preobraziłsia jesi na hore, Christie Boże, pokazawyj uczenikom Twoim sławu Twoju jakoże możachu: da wozsijajet i nam hresznym swiet Twoj prisnosuszcznyj, molitwami Bohorodicy, Swietodawcze, sława Tiebie."

 "Przemieniłeś się na górze Chryste Boże, ukazując chwałę swoją Twoim uczniom, na ile ujrzeć mogli. Niech zajaśnieje i nam grzesznym Twoja światłość Wiekuista; przez modlitwy Bogurodzicy, Światłości dawco, chwała Tobie."




 W czasie postojów,nasz duchowy przewodnik O. Łukasz Godun zapoznawał nas z fragmentami Pisma Świętego oraz tłumaczył w prosty i zrozumiały dla nas(na pewno dla mnie :D ) sposób co miał na myśli ewangelista pisząc te słowa :)

   Jeszcze przez cały pierwszy dzień zastanawiałem się co ja tam w ogóle robię...wokół mnie sami prawosławni a ja taki sam jak kołek Jednak wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów przekonałem się że nie mam się czego bać,a co więcej wspaniała atmosfera udzielająca się wszystkim pielgrzymom jeszcze bardziej napawała mnie do tego aby zadawać nawet najprostsze pytania dotyczące prawosławia.
Pierwszego dnia niestety nie mieliśmy okazji odwiedzić po drodze żadnej cerkwi( już wtedy zauważyłem jak bardzo różni się rozmieszczenie wiary na Mazowszu i Podlasiu- dosyć małym terenie bo są to przecież dwa sąsiadujące ze sobą województwa) Na szczęście  około godziny 19 dojechaliśmy do  Cerkwi  pod wezwaniem Świętej Trójcy w Siedlcach.
Po bardzo miłym przywitaniu przez tutejszego proboszcza, wszyscy udaliśmy się na Molebień...po raz kolejny nie wiedziałem co się dzieje na nabożeństwie,aczkolwiek próbowałem nieco bardziej skupić się na poszczególnych częściach nabożeństwa niż na samej modlitwie.
Następnie udaliśmy się do miejscowych  rodzin prawosławnych  w celu przenocowania i uzbierania sił na następny dzień :) Warto zaznaczyć że w czasie pielgrzymowania jak i w najbliższych dniach prawosławni przestrzegają postu w związku ze Świętem Przemienienia Pańskiego"Preobrażenije Hospodnie" na które pielgrzymi zmierzają właśnie na Św. Górę Grabarkę.
 
Cerkiew  pod wezwaniem Świętej Trójcy w Siedlcach.
18 sierpnia
Tuż po godzinie szóstej, obudziłem się i wtedy już wiedziałem że nie ma innej opcji abym nie pojechał na Grabarkę...coś mnie tam zaczęło przyciągać...pomyślałem sobie że to jest to ;). Zjedliśmy śniadanie,udaliśmy się na Molebień do tutejszej parafii po czym pożegnaliśmy się kustoszem parafii oraz jego rodziną.Około godziny siódmej  rano wyruszyliśmy w składzie 28 osób w dalszą trasę (dołączyło do nas 3 panów). Zaraz po wyjeździe z Siedlec widać było że zarówno krajobraz jak i wyznanie się zmienia. Wśród krzyży przydrożnych zauważyć można było zarówno te katolickie jak i prawosławne(oczywiście wypytywałem czemu prawosławni mają troszkę inny krzyż niż my). Pogoda po raz kolejny nam dopisywała więc bardzo przyjemnie mijaliśmy kolejne kilometry. Dojechaliśmy Do Drohiczyna, gdzie zostaliśmy serdecznie przywitani przez tutejszych parafian i razem z nimi  wzięliśmy udział w Molebniu sprawowanym przez tutejszego księdza proboszcza.Po około pół godzinie jazdy przepłynęliśmy promem przez Bug,następnie odwiedziliśmy Parafię Świętych Kosmy i Damiana w Narojkach (jest to rodzinna parafia jednego z organizatorów pielgrzymki).Przyznam że po posiłku,myślałem że nigdzie się już nie stamtąd w tym dniu nie ruszę jednak pielgrzymi uświadomili mnie że musimy jechać :)






Przeprawa przed Bug :)
















                                         Cerkiew pod wezwaniem św. Mikołaja w Drohiczynie
                                    Cerkiew p.w.Świętych Kosmy i Damiana w Narojkach


Komu w drogę temu czas...
  Dzień dobiegał końca więc ruszyliśmy w ostatni etap trasy. Minęliśmy kilka  miejscowości m.in. Siemiatycze,gdzie z daleka widzieliśmy nowo-budowaną Cerkiew...później już tylko kilka kilka km,których tak na prawdę się nie odczuwało. Po drodze mijaliśmy rodziny,które zmierzały w stronę Świętej Góry,trzymając w ręku krzyże. Już wtedy podziwiałem z jakim poszanowaniem i tradycją ludzie wierzą w prawosławie. Zastanawiałem się co tak na prawdę kieruje nimi, że w przeciwieństwie do większości(katolików) aż tak bardzo przywiązani są do uroczystości.
Zbliżała się godzina 18...dojeżdżaliśmy do Świętej Góry...tłumy,wszędzie tłumy. Na szczęście jakoś dotarliśmy pod samą cerkiew p.w. Przemienienia Pańskiego. Cały czas śpiewaliśmy Troparion(wtedy się go wreszcie nauczyłem). Jak tradycja nakazuje wszyscy razem obeszliśmy cerkiew na około na kolanach(zrobiliśmy to tylko 1 raz a powinno się 3 ale nie było już niestety czasu-no dobra i tak bym nie miał sił aby zrobić aż tyle :) ).
Następnie obmyliśmy się w źródle,które znajduje się tuż przy Św.Górze.

 Kolejnym etapem było zwiedzenie wnętrza cerkwi oraz lasu Krzyży...wokół niej jak i w środku ustawiła się kilkuset osobowa kolejka aby ucałować ikonę Iwierską. Następnie udaliśmy się się na zasłużony odpoczynek w okolice Góry(jak się okazało byliśmy jedyną, zarejestrowaną pielgrzymką rowerową).
Pielgrzymi zmierzali na Górę już od kilku dni,zarówno ci piesi jak i  autokarowi.Główna uroczystość miała miejsce w poniedziałek rano jednak już podczas naszego przyjazdu odbywały się modlitwy.Około godziny 22 wszedłem na Św. Górę. To co tam zobaczyłem było czymś niesamowitym.Było już ciemno.Świeciły tylko świece oraz lampy...wokół cerkwi nadal stała wielka kolejka...dokoła niej ludzie siedzieli na ławkach, którzy się  modlili.A jeszcze inni przemierzali na kolanach otoczenie cerkwi. Dzwony biły przepiękną melodię. Część pielgrzymów po prostu pchała się do ikony,która wystawiona była przed cerkiew. Wszystko to dało tak niesamowite uczucie jak wielka jest wiara człowieka...łza oczywiście poszła :)
  O godzinie pierwszej rano udałem się na nabożeństwo do okolicznej cerkwi...niestety nic nie rozumiałem(może nawet na chwilę mi się przysnęło :) ) Więc zostałem również na msze o godzinie 4.Cała oprawa liturgii a również udział w nabożeństwie Metropolity Sawy świadczył o randze wydarzenia i miejsca.Około godziny szóstej zacząłem się pakować aby o godzinie 8:43 ze stacji Sycze oddalonej 2 km od Św. Góry wyruszyć z powrotem do Warszawy.



    Nie potrafię wyrazić słów wdzięczności zarówno organizatorom, którzy spisali się na medal jak i samym uczestnikom,którzy bardzo chętnie pomagali mi w zrozumieniu prawosławia. Dla nich była to kolejna wizyta na świętym  dla was miejscu,bo jak sami mówiliście to właśnie tam na Podlasiu macie swoje korzenie.A dla mnie była to niezapomniana przygoda,zarówno pod względem duchowym jak i fizycznym. Mam nadzieję że,co niektórzy nie przestraszyli się ilości zadawanych prze ze mnie pytań i jeszcze więcej opowiedzą mi za rok...bo na pewno widzimy się  na III Pielgrzymce  Rowerowej  na Św. Górę Grabarkę...być może, będziemy startować z Łodzi lub aż z Wrocławia więc przygotujcie się na masę pytań ode mnie bo czasu będziemy mieli sporo :)
Hospodi Pomiłuj :)
P.S. Przepraszam jeśli zrobiłem błąd w "słowach cerkiewnych" jak i w samej relacji...dopiero się uczę :)
Dziękuję za zdjęcia Wioletcie i Michałowi.
Wszyscy razem przed cerkwią W Siedlcach