wtorek, 30 lipca 2013

Detronizacja czy abdykacja?



Po ostatnim poście dostało mi się trochę od internetowych krytyków więc postaram się pisać więcej o tematach które bardziej dogłębnie znam niż jak to ktoś mi wczoraj powiedział „filozofować o wszystkim i o niczym” :)


 Tak wiele mówi się ostatnio o brytyjskiej rodzinie królewskiej,głównie za sprawą  nowo narodzonego następcy tronu ale jak wiadomo co jakiś czas zawsze da się usłyszeć kilka słów o tejże monarchii. Chyba każdy z nas  chciałby należeć do takiej rodziny,a jeśli  nawet znalazłby się jakiś przeciwnik to majątek,władza i  poszanowanie  dadzą do myślenia każdemu by jednak posiadać takie korzenie.Nie każdy wie że w Europie Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej
nie jest jedyną monarchią.
Taki  ustrój panuje również w:
-Księstwie Andory
-Królestwie Belgii           
-Królestwie Danii
-Królestwie Hiszpanii
-Królestwie Niderlandów
-Księstwie Lichtensteinu
-Wielkim Księstwie Luksemburga
-Księstwie Monako
-Królestwie Norwegii
-Królestwie Szwecji
-Państwie-Mieście Watykańskim
Korona Chrystiana IV Oldenburga , część duńskiej korony regalia.


W każdym z tych państw wyróżnia się odmienne warunki panowania nad krajem.Np. w Andorze władzę sprawuje Prezydent Francji oraz tutejszy biskup wybierany przez papieża.W Belgii natomiast panuje monarchia ludowa,która jest swego rodzaju ewenementem, ponieważ taki ustrój do naszych czasów pozostał właśnie tylko w tym kraju. Uznaję się że najstarszymi  państwami monarchistycznymi w Europie są kraje skandynawskie tj. Szwecja czy Dania, które były nimi już w X wieku.








Jak na monarchię dziedziczną przystało(wszystkie państwa z wyjątkiem Andory i Watykanu) tron w kraju dziedziczony jest z pokolenia na pokolenie.Najczęściej przez najstarszego syna panującego władcy,jednak gdy brak jest następcy tronu zostaje nią następczyni,również poczynając od najstarszej córki.W przypadku braku potomków władzę obejmuje brat lub najbliższy spokrewniony z władcą członek rodziny. Niestety,gdy cały świat się zmienia,dochodzi również do zmian w procesie dziedziczenia tronu,wg mnie nie jest to zbyt dobre,w końcu tradycja nakazuje inną postawę ale jak wiadomo takich zmian dokonuje panujący więc to tak na prawdę tylko i wyłącznie jego sprawa. Niektórzy są przeciwni takim poczynaniom ,jeszcze bardziej ci którzy w swoim kraju utracili monarchię dziedziczną i przez to przestali być możliwymi następcami tronu np.w Jugosławii. Jednak wg mnie pieniądze wydawane na utrzymywanie rodzin królewskich i tak byłyby wydawane na jakieś głupoty a tak to przynajmniej jest jakaś atrakcja dla całego kraju,która często daje o wiele większe wpływy do budżetu państwa niż wydatki na nią.Poza tym te wszystkie majestatyczne zamki i pałace mają w sobie tradycję i to nie byle jaką!

Równie ciekawe są tytuły książęce. Strasznie zaciekawił mnie tytuł Królowej Elżbiety II:
"Z Bożej łaski Królowa Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, Antigui i Barbudy, Australii, Bahamów, Barbadosu, Belize, Grenady, Kanady, Jamajki, Nowej Zelandii, Papui-Nowej Gwinei, Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadyn, Tuvalu i Wysp Salomona, przewodnicząca Wspólnoty Narodów, Obrończyni Wiary"

Nie dość że trudne do zapamiętania to jeszcze bardzo osobliwe,bo kto inny dostałby takie tytuły?
Z 2 strony mając takich przodków nie ma się co dziwić że taka królowa coś znaczy na całym świecie.
Rodowód Królowej Elżbiety:
                   Król Wielkiej Brytanii
  Rodzice    Jerzy VI Windsour (1895-1952)
                   ∞ 1923
                   Elżbieta Bowes-Lyon  (1900-2002)
Dziadkowie Król Wielkiej Brytanii
Jerzy V Windsor (1865-1936)
∞ 1893
Maria Teck (1867-1953)
Claude Bowes-Lyon, 14. Earl Strathmore and Kinghorne (1855-1944)
∞ 1881
Cecilia Bowes-Lyon (1862-1938)



Pradziadkowie Król Wielkiej Brytanii
Edward VII Koburg   (1841-1910)
∞ 1863
Aleksandra Glucksburg
(1844-1925)
Franciszek
Teck (1837-1900)
∞ 1866
Maria Adelajda   Hanowerska (1833-1897)
Claude Bowes-Lyon (1824-1904)
∞ 1853
Frances Bowes-Lyon (1832-1922)
Karol William Cavendish-Bentinck
(1817-1865)
∞ 1859
Louisa Cavendish-Bentinck (1832-1918)

Prapradziadkowie Albert Sachsen-Coburg-Gotha
(1819-1861)
∞ 1840
Królowa Wielkiej Brytanii
Wiktoria Hanowerska
(1819-1901)
Król Danii
Christian X Glucksburg 
(1818-1906)
∞ 1842
 Luiza
Hessen-Kassel
(1817-1898)
Aleksander Wirtemberski
(1804-1885)
∞ 1835
Claudine Rhédey von Kis-Rhéde
(1812-1841)
Adolf Hanowerski (1774-1850)
∞ 1818
Augusta Wilhelmina
Heska
(1797-1889)
Thomas George Bowes-Lyon
(1801-1834)
∞ 1820
Charlotte Grimstead
(1798-1881)
Oswald Smith (1794-1863)
∞ 1824
Henrietta Hodgson
William Karol Cavendish-Bentinck (1780-1826)
∞ 1808
Anna Wellesley
(1788-1875)
Edwyn Burnaby (1799-1867)
∞ 1829
Anna Karolina Salisbury
(1806-1881)



Patrząc na tak dokładny rodowód, potomkom królewskim można pozazdrościć jeszcze czegoś...genealogii.
Ich losy były opisywane od setek lat,dzięki czemu mogą poznać swoich przodków od samego początku istnienia rodu.Z drugiej  strony takie ułatwione zadanie nie daje chyba aż tak wielkiej  frajdy,więc mogą oni pozazdrościć "zwykłym ludziom" właśnie tego dreszczyku emocji,podczas odnalezienia kolejnego aktu dot. przodka.




A jak to było w Polsce? 
Stanisław August Poniatowski
Wszystkie dynastie Piastów,Jagiellonów czy chociażby ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski przyczyniły się do niezwykłego rozwoju kraju jak i wszelkich dziedzin życia. Teraz tak się zastanawiam że gdyby jeden król panował przez 500 lat to nie byłoby aż tak bardzo rozbieżnych epok w historii,literaturze,sztuce czy kościele.Dzięki takim rozbieżnym dziedziczeniem tronu przez różne dynastie mamy mnóstwo wspomnień,od wielkich bitew bo przepiękne budowle znajdujące się w całym kraju(nie skomentuję stanu niektórych z nich!). Ostatnio przeczytałem gdzieś że w Polsce powinna powrócić monarchia i że jej przedstawicielem powinien być ktoś z rodu Czartoryskich bądź Zamoyskich.Dla mnie to co było dawno temu powinno już być odłożone na inny tor a królem mógłby zostać ktoś, kto znaczy coś teraz a nie 200 lat temu! Choć i tak wiemy że nigdy się to nie stanie..


Na koniec kilka ciekawostek dot. Królowej Elżbiety II:
  • Królowa Elżbieta II w ciągu 60 lat swego panowania przeżyła 12 prezydentów USA oraz 6 papieży.
  • Od momentu wstąpienia na tron monarchini otrzymała 404 500 wyróżnień i nagród. Jest też patronką przeszło 600 organizacji charytatywnych.
    Elizabeth II greets NASA GSFC employees, May 8, 2007.jpg
  • Władczynię budzi co rano radosny dźwięk dudów. Aby każdy dzień mógł zaczynać się w tenże melodyjny sposób, królowa posiada osobistego dudziarza, który to służy jej za budzik.

  • Elżbieta II jest jedyną w Wielkiej Brytanii osobą, która nie musi posiadać prawa jazdy ani też mieć rejestracji w swoim samochodzie. Nawet gdyby jeździła niczym Jaś Fasola w przypływie szczególnej kreatywności, nikt nie ma prawa żądać od niej dokumentów uprawniających ją do zasiadania za kółkiem
  • Królowa posiada jeszcze jedną ulgę – nie potrzebuje paszportu, aby odbywać zagraniczne wojaże.

  • Jej wysokość płynnie mówi po łacinie i po francusku.
  • Pewien żołnierz, który przyjęty został przez Jej Wysokość, miał czelność poczęstować pieska Elżbiety II whisky. Królowa nie była zachwycona tym gestem i za tę ewidentną gafę zdegradowała swego gościa.
  • W 2007 roku królowa i jej mąż – książę Filip obchodzili diamentową rocznicę ślubu. W związku z tym Elżbieta II wysłała 540 000 telegramów do małżeństw mieszkających w Wielkiej Brytanii.
  • Zgodnie ze zwyczajem praktykowanym przez poprzednich władców, Elżbieta II podczas Bożego Narodzenia wydaje swojej służbie pudding oraz gwiazdkowy prezent. Ktoś obliczył, że jak dotąd Jej Wysokość dała swoim poddanym ok. 90 000 puddingów.
  • Królowa Elżbieta II ma 30 chrześniaków.
  • Zgodnie z prawem ustanowionym w 1324 roku przez króla Edwarda II, obecnie panująca monarchini jest posiadaczką wszystkich wielorybów i delfinów pływających w odległości trzech mil od brzegów Wielkiej Brytanii.

niedziela, 28 lipca 2013

Przyjaźń czy miłość?



Wakacje… czas nowych znajomości, przyjaźni a może i miłości… w dzisiejszym świecie, gdzie pierwsze
miejsce zajmuje Internet a co za tym idzie portale społecznościowe e, czaty i różnego rodzaju blogi, przyjaźń nie jest już tak ambitna i ważna jak 150 czy 200 lat temu. Dawnymi czasy, kiedy jedynym sposobem na zabawę było ganianie się między snopami  siana, przyjaźń była rozumiana jako coś o wiele bardziej głębszego. Nie mówię tutaj o przyjaźniach panujących na dworach burżuazji i arystokracji, które powoli zamieniały się w miłość. 

Chodzi mi raczej o taką wiejską przyjaźń, zza miedzy która trwała tak naprawdę całe życie. Nie zdawano sobie sprawy jak ważną rolę odgrywała koleżeńskość  między dziećmi. Przede wszystkim takie podwórkowe zajęcia zastępowały naukę w szkole, której dawniej  było jak na lekarstwo. Niestety czasem dochodziło również do rodzinnych konfliktów, przez co dzieci i wnuki skłóconych rodzin nie mogli się ze sobą spotykać… każdemu znana jest jakaś rodzinna historia która mówi o tym gdy dwa rody od setek lat są ze sobą skłócone. Niestety kolejne pokolenia nie mają pojęcia co się tak naprawdę kiedyś zdarzyło, pamiętają tylko że jako dzieci słyszeli od swoich rodziców i dziadków że z daną rodziną nie wolno się zadawać.
  Niestety pociechy nie miały wyjścia i musiały się słuchać starszych… a gdy któryś z przedstawicieli rodu zakochał się w swoim „przeciwniku” był po prostu poniżany i przedstawiany w jak najgorszy sposób aby przeciwna strona ,krótko mówiąc „straciła chęć” na swoją miłość, tym bardziej że kary ograniczające wolność były bardzo surowe w stosunku do kochanków… i co mógł sobie pomyśleć taki mężczyzna? Miał dać sobie spokój czy tak jak w znanej wszystkim powieści „Romeo i Julia” za wszelką cenę próbować zdobyć serce ukochanej bez względu na to co działo się kiedyś miedzy ich rodami.
Niestety tak kolorowo jak w książce nigdy nie było… brak pieniędzy, zamieszkania- po prostu przeżycia bez rodziców był niemożliwy więc często dawano sobie spokój z takimi miłościami.
A jak to było z przyjaźniami na dworach?  Szlachta ze szlachtą-niestety takie stwierdzenie panowało wśród rodzin pochodzenia szlacheckiego. Niestety nie wpływało to zbyt dobrze na rozwój dziecka. Nie poznawało ono podstawowych zasad życia, często mieszkało na wsi i nie wiedziało jak oporządzać zwierzętami w zagrodach. Wydaje mi się że takie poznanie się w pewnym momencie życia z osobą niższej klasy  byłoby dla dziecka czymś niezwykłym, na pewno wyszło by to na plus dla obu stron, niestety tradycja była ważniejsza, nie zdawano sobie sprawy co tak naprawdę tracą.
A jak to było z taką przyjaźnią w wieku 30-40 lat?
   Nie wiem jak to rozdzielić, bo przecież takim przyjacielem mógł być każdy sąsiad, który pożyczył nam na chwilę kosy czy zamienił się z nami na żywność bo w tym roku nam pole nie obrodziło. Czy jednak aby na pewno ktoś taki mógł się uważać za przyjaciela? Przecież nie zdradzaliśmy mu swoich tajemnic, tak jak teraz robi to każdy przyjaciel. A może wtedy nikt nie miał problemów i sekretów?  Teraz tak się zastanawiam jak  taki zwykły człowiek musiał w sobie ukrywać  te wszystkie emocje, no bo 200 lat temu to on chyba tylko mógł pójść do kościoła i wyspowiadać się przed księdzem no bo kto inny by takiego człowieka wysłuchał? W mieście może i by się ktoś znalazł ale na wsi, gdzie żyje się od lata do lata nie było niestety nikogo. Innego rodzaju przyjaźnie odgrywały kobiety, które spotykały się co jakiś czas i rozmawiały o wszystkim i o niczym… przynajmniej mogły co niego opowiedzieć o swoich problemach czy rozmyśleniach… za wiele ich nie było bo jak wiadomo wiejska kobieta nie była przeznaczona do rozmowy tylko do rodzenia dzieci i opiekowania się domem, to i tak jakiś procent swojego życia mogła poświęcić dla swojego umysłu.
   Przechodząc do sedna sprawy… wydaje mi sie ze tragiczne wydarzenia jakimi były wojny, pokazały tak naprawdę czym jest przyjaźń, to wtedy narodziła się braterskość, wspólna siła i odwaga. Znamy mnóstwo opowieści w których to przyjaciel ginie za przyjaciela. Niestety do naszych czasów nie przetrwało zbyt wiele listów, grypsów i spisów ,w których to przyjaciele wyznawali sobie wielkie uczucie. A szkoda bo może ktoś by wreszcie docenił czym tak naprawdę jest przyjaźń.”Chłopcy z placu broni”- jedna z najlepszych powieści, która ukazuje właśnie taką przyjaźń podczas wojny, ”śmierć za śmierć-życie za życie”.
Ciekawym faktem jest również stwierdzenie że, gdy w jakimkolwiek akcie z różnych okresów wpisywano świadków, nie byli oni przypadkowymi ludźmi. Mówi się że  po prostu mieli oni czas aby uczestniczyć w śmierci lub narodzinach. Byli zwykłymi sąsiadami… a może już wcześniej rodziny zapowiadały między sobą kto i kiedy ma się pojawić aby uroczystość miała jakiś ułożony przebieg. Może chodziło o to aby pojawił się znajomy pana jak i pani domu? Nie wiem ale na pewno było to jakoś zorganizowane i nie wierze że brano kogokolwiek z ulicy a nawet jak brano to musiało to być po prostu przeznaczenie :)
  Tak czy inaczej jakaś więź w XVI czy XIX wieku między ludźmi istniała i to na każdym szczeblu, nawet gdy nie zdawano sobie sprawy że to dzięki temu żyjemy i w jakiś sposób uczymy się tego, czego samotność  nam by nie dawała.
My przyjaciół swoich prapraprapradziadków już nie poznamy ale starajmy się swoich przyjaciół przedstawić w jak najrozleglejszy sposób, tak aby kolejne pokolenia  poznały  i wiedziały czym przyjaźń była 150 lat temu, bo przecież kiedyś koleżeńskość znaczyła  co innego niż teraz to jeszcze inaczej może być w przyszłości, kiedy nas tutaj już nie będzie.


niedziela, 14 lipca 2013

Nasza zapomniana przeszłość...

Witam,
Kisielin 11 lipca 1943 roku
   Kilka dni temu oglądałem program dotyczący Kisielina na Wołyniu,w którym pan Krzesimir Dębski razem ze swoją całą rodziną opowiadał o losach tejże miejscowości..Program był niezwykle ciekawy,gdyż z bardzo dużą dokładnością opisywał losy nie tylko samej rzezi jak i życie poszczególnych osób nie wyróżniających się pośród pozostałej ludności...a gdyby teraz tak pojechać do jakiejś miejscowości i zapytać mieszkającą ta m ludność o jakąkolwiek osobę,która mieszkała tam w czasie wojny?
 Zapewne usłyszelibyśmy tylko imię może przezwisko i czym sie zajmowała...nic więcej. więc skąd w tym programie takie szczegóły...przecież przed rzezią żyli tak jak ludzie w ww. wsi...Nie mnie się nad tym zastanawiać aczkolwiek dla mnie to trochę dziwne.Wiem że tam historia była tragiczna,że zginęło mnóstwo niewinnych ludzi  ale to samo przecież się działo w okolicznych wsiach... a jeszcze gorsze tragedie przydarzały się w tu u nas,w dzisiejszej Polsce...ale tego nikt niestety nie ma zamiaru opisać.
Przepięknie historia Wołynia została opisana tutaj:
http://www.nawolyniu.pl/artykuly/oltarze.htm
  Z drugiej  strony chyba każdy człowiek chciałby aby miejscowość jego  przodków gdzieś tam w Polsce została opisana albo sfilmowana bo jak wiadomo  każda miejscowość  ma swoje niezwykłe historie które trzeba w jak największym stopniu rozpowszechniać ponieważ  informacje o nich  już za kilka lat,kiedy ostatnie pokolenia ludności  którzy coś jeszcze pamiętają odejdą z tego świata,już nigdy nie ujrzą światła dziennego.Dla mnie taką miejscowością jest Parysów a dokładnie znajdująca się od niego  Starowola w województwie mazowieckim,o której już wiele razy pisałem tutaj na blogu.
Próbuję w jak największym stopniu spisać to co jeszcze pozostało, po przeróżnych wydarzeniach z różnych okresów na tym terenie.Dlatego nie czekając już dłużej, postanowiłem samemu sfotografować i zindeksować metryki z parafii Parysów. Na razie tylko po polsku,aczkolwiek mam nadzieję że kiedyś te po rosyjsku również uda mi się  zindeksować.

Chciałbym statystycznie przedstawić rok 1816-niewiele znaczący w tym przypadku :)

W tym oto roku znajduje się 79 aktów zgonów z czego samych "prawdziwych zgonów" bylo tylko 77,ponieważ jeden z aktów został powtórzony a kolejny został,sam nie wiem jak to nazwać...ukrócony przez spisującego? Proszę samemu ocenić:





W skorowidzu ten nr aktu nie występuje w ogóle więc nie wiem czy akt dotyczy jakiejś osoby czy po prostu został spisany omyłkowo.

Wśród 77 aktów:
39 dotyczy kobiet,gdzie średnia wieku wynosi zaledwie  14,71 lat (28 osób nie dożyło 10 roku życia)
Najczęstszymi imionami są:
-Marianna (9 zgonów)
-Katarzyna (7 zgonów)
Najmniej,bo tylko raz pojawia się imię:
Józefa,Antonina,Małgorzata,Helena,Salomea,Scholastyka,Elżbieta,Ewa,Konstancja,Julianna,Apolonia
38 dotyczy mężczyzn,gdzie średnia wieku wynosi 17,59 lat(27 osób nie dożyło 10 roku życia)
Najczęstszymi imionami są:
-Jan (4 zgony)
-Józef (4 zgony)
-Piotr (4 zgony)
Najmniej,bo tylko raz pojawia się imię:
Jędrzej,Jakub,Benedykt,Łukasz,Hilary,Adam,Franciszek,Szymon,Bartłomiej,Jacek,Mikołaj,Tomasz,Andrzej,
Błażej,Kacper,Antoni,Paweł,Ignacy

Jak widać w tym roczniku występują dość popularne imiona ,jednak w porównaniu z nazwiskami jest nieco inaczej:
Najczęściej pojawia się nazwisko Możdżonek(4) oraz Zając i Lusawa (po 3 razy). Najbardziej zaciekawiły mnie nazwiska: Hoh i Komoziński - które w innych latach w parafii  nie występują wcale.


Akt małżeństwa Romualda  Zdzichowskiego i Tekli Maszkowej
W przypadku małżeństw,których jest 26(ślub zawarło 6 wdowców i 4 wdowy)  tylko jeden mnie zaciekawił. A dotyczy on zawarcia związku między Romualdem Janem Zdzichowskim h. Metera i Telką Maszkową. Co dziwne dawniej przypisywano ten herb wielu  zarządcom ziemskim ale ani jego ani jej nazwisko nie występuje w innych latach w tejże parafii:



Znalazłem również akt moich 4x pradziadków: Mateusza Kuśmierczyka  syn Krzysztofa i Marianny Kuty oraz  Marianny Muchy córki Tomasza i Katarzyny Szyszko.







W przypadku urodzeń a jest ich 94(tylko 1 dotyczy mojej rodziny):
47 dotyczy kobiet, spośród których najczęstszym imieniem jest Marianna-aż 16 aktów!!!
Imiona które pojawiły się tylko 1 raz to :
Ewa,Józefa,Anastazja,Magdalena,Helena,Jadwiga,Teresa,Balbina
Tyle samo aktów dotyczy mężczyzn,najczęstszym imieniem jest  Jan- 7 aktów
Imiona które pojawiły się tylko 1 raz to :
Walenty,Hilary,Krzysztof,Antoni,Wawrzyniec,Roch,Ludwik

W 1816 roku do parafi należały między innymi:
Budy,Wilchta,Kozłów,Parysów,Lipówki,Puznówka,Niesadna,Wola Starogrodzka,Stodzew,Gózd,Goniwlik,Starowola,Łukówiec.



Mam nadzieję że moja praca nie idzie na marne...może ktoś się kiedyś zainteresuje tą małą,niewiele znaczącą parafią,która w dzisiejszych czasach ukazuje mnóstwo historii,bardzo wielu rodzin. Przeróżne koligacje,zmiany nazwisk,walki o majątek-tutaj czas zatrzymał się jakies 50 lat temu i nie chce przeminąć,oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa :)
Serdecznie zapraszam do zwiedzenia okolic-naprawdę warto :)



Kościół w Parysowie-widok współczesny