niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozważania na temat powstawania...

    Jakiś czas temu,przeglądając nowo zdobyte akty metrykalne z parafii Wilga, zaciekawił mnie wpis dotyczący mojego praprapradziadka jako że jest on kolonistą. Na początku tak jak każdy,pomyślałem że przybył on z Prus albo Rusi ale jak się później okazało chodziło po prostu o wycięty skrawek lasu,który chłop "skolonizował" i przez to stawał się kolonistą, nawet i z pobliskiej miejscowości-zapisy takie w metrykach miały charakter głównie podkreślający status społeczny na wsi  w XVIII czy XIX wieku.
Holenderski szewc - łatacz obuwia z 1671r
  Jak można szybko zauważyć, w tamtych czasach wpisywano przeróżne przedrostki przed imionami i nazwiskami, od takich dodatków jak Stanisław"Kostka" czy Józef "Kalasanty"(w aktach urodzeń-głównie na wsiach) a było to związane z aktualnym wówczas świętem czy wspomnieniem danej osób, po wpisy dotyczące stanu społecznego-głównie były to takie określenia jak "sławetny,szlachetny itp.". Każdy geneaolog  chciałby mieć w swoich dokumentach "szlachetnie urodzony" "szlachetnego stanu"(szczególnie amatorowie) ale jak się okazuje, często takie bardzo ciekawe informacje nie były wpisywane,czasem po prostu z braku wiedzy(często był to chłop drobnej szlachty) lub po prostu gdy spisujący nie usłyszał że przodek coś tam brzęczy pod nosem :)
 Równie ciekawy wydaje się zapis dotycząsy osoby,w którym zamiast zwykłego młynarza czy garncarza wpisywane jest "majster kunsztu młynarskiego/garncarskiego". Bo jak się okazuje, bycie takim młynarzem czy szewcem na przełomie XVIII czy XIX wieku było czymś bardzo trudnym do zrealizowania,głównie przez brak funduszy kształcenia,co w wiejskich zagrodach było praktycznie niemożliwe-często również zawód dziedziczony był od ojca,dziadka itp...glównie przez to że młodzian wychowywał się w pobliżu "zawodu ojca" i przez to nabierał umiejętności już od najmłodszych lat a dzięki temu nie chciał już robić nic innego jak to co robili przodkowie :)
 Np.
  "katolik kunsztu szewskiego mayster [...] syn Kazimierza i Małgorzaty tej samej profesji".
Tak na prawdę każdy akt zawiera inne dane i warto po prostu się zagłębić w to co jest zapisane :)
  
  Bardzo ciekawi mnie sposób spisywania aktów metrykalnych...Te wszystkie: "Działo się" sprawia że wszystko jest bardzo ładnie zapisane  i aż zachęca do przeczytania i wgłębienia co spisujący miał na myśli,bo jak się okazuje często wystarczy źle przeczytać jedną literę i już całe zdanie dot. np .pochodzenia jest  niezrozumiałe..
 Na stronie  http://rzemiosla.mistrzwitold.com/index.php/slowniki/slownik-rzemiosl-xiii-w/ znaleźć możemy bardzo dobrze wytłumaczone nazwy rzemiosł-taki mini słownik może nam się bardzo przydać(nawet i po to aby nie zadawać tego samego pytania na forach internetowych, kim był przodek z zawodu).
Bardzo ciekawym i chyba jeszcze nie do końca zbadanym tematem jest  zapisywanie aktów metrykalnych dot. księży(zarówno innych wyznań-tam nie ma aż takiego problemu) Jak i np. tych,którzy odeszli od kościoła(możnaby pomyśleć że w aktach mogłoby być wpisywane "byly duchowny Kościoła..."). Niestety nigdy się z czymś takim nie spotkałem ale mam cichą nadzieje że w rodzinie w jakiejś  koligacji mogło zdarzyć się coś takiego,co byłoby zapewne ewenementem.

Warto również wspomnieć o zagadkach,kiksach i innych dopisach, które osoby sobie chętnie dopisywały do aktów aby pokazać że coś znaczą,z jednej strony pokazywali że są kimś więcej niż zwykłym chlopem a z drugiej przedstawiali oni swoje prawdziwe oblicze,zapatrzone tylko w sobie.Często nie potrafimy sobie wyobrazić,jak wielka przepaść dzieliła zwykłego chłopa z panem wg. którego byl on najważniejszy,bo ma szlacheckie korzenie i nic nie musi robić, a zwykły służący powinien zadbać o to aby to jego panu było jak najlepiej,nie patrząc na swoje poniżenie.
Zachęcam do refleksji na ten temat bo jak się okazuje zwykły chłop czy służący okaże się osobą z ciekawszym dorobkiem genealogicznym niż pan wyższego szczebla,chociażby przez romanse ze służbą które w tamtych czasach były czymś bardzo popularnym.